Dział aktualności
Relacja FERIE NA NARTACH 25.02-28.02 2010 Krynica Zdrój
admin, 2010-03-10 21:43:37
Impreza "Ferie na nartach" odbywająca się w dniach 25.02-28.02 przebiegała w tym roku w atmosferze szczególnej. Bowiem był to okres kiedy odbywały się Zimowe Igrzyska Olimpijskie gdzie nasza Królowa Śniegu" - Justyna Kowalczyk walczyła o zdobycie w biegu na 30km tytułu Mistrzyni Olimpijskiej oraz nasze panczenistki o nieoczekiwany brązowy medal. Dodatkowo, sympatycznym zbiegiem okoliczności na wyjeździe mieliśmy, aż trzech gitarzystów. Można sobie wyobrazić jak taki miks: uczestnicy wycieczki, igrzyska z nadziejami, trzech gitarzystów i piosenka turystyczna mogły wpłynąć korzystnie na przebieg imprezy.
W czasie czterodniowego pobytu w Beskidzie Sądeckim zrealizowaliśmy kilka naszych planów. Między innymi wycieczkę czerwonym szlakiem na nartach biegowych z Jaworzyny Krynickiej(1114 m n.p.m.) w Beskidzie Sądeckim poprzez Runek(1082 m n.p.m.), aż do Schroniska PTTK na Hali Łabowskiej(1061 m n.p.m.). Zanim jednak wyruszyliśmy na szlak zostaliśmy zaskoczeni jak jak to bywa z pogodą jej nieprzewidywalną aurą, a mianowicie rzęsistym deszczem w mieście Krynica. Temperatura wahała się w okolicy 5 stopni na plusie, ale nasz wielki optymizm nie pozwalał nam wątpić, że na górze będzie o wiele lepiej. Szybko zdecydowaliśmy wyruszyć na szlak. Udaliśmy się na przystanek autobusowy skąd około 9.40 komunikacją zdrojową pojechaliśmy bezpośrednio do Czarnego Potoku. Na miejscu zakupiliśmy bilety na wjazd na szczyt Jaworzyny Krynickiej(bilet kosztował w sumie 20 zł w obie strony). Już w trakcie wjeżdżania kolejką zostaliśmy mile zaskoczeni, kiedy na dole padał deszcz, a w miarę nabywania wysokości deszcz zamieniał się w deszcz ze śniegiem przechodząc na samym szczycie w opady samego śniegu. Bardzo nas to ucieszyło i gdy wysiedliśmy z gondolki przebraliśmy buty, założyliśmy okulary, narty na nogi i wyruszyliśmy na zaplanowaną Halę Łabowską. W przeciągu około 1 godziny od rozpoczęcia wycieczki trasa narciarska rozpoczynając od Jaworzyny Krynickiej aż do Runka nie przysparzała nam żadnych trudności, była w miarę płaska i wyratrakowana co pozwalało przesuwać się sprawnie do przodu. Jedyna trudność to ciągle utrzymujący się padający śnieg, który lepił się trochę do nart. Dalsza trasa począwszy od Runka była bardzo zmienna. Najtrudniejsze było pierwsze nachylenie ze swoim krętym charakterem i długością około 1km przechodzącą ze ścieżki w wąski, wydłużony o stromych zboczach głęboki jar. Przejazd tym długim zjazdem - jak na biegówki, udało się wykonać każdemu narciarzowi między innymi dzięki umiejętnościom oraz trochę dzięki świeżemu głębokiemu na 10 cm, mokremu i lepkiemu śniegowi. Po zjeździe dalszy przebieg trasy mijał w dobrym tempie i co kawałek urozmaicany był małymi zjazdami i podejściami, z których najbardziej nieprzyjemne były zjazdy po zaspach powstałych z nawianego śniegu. Wystarczy sobie wyobrazić zjeżdżanie po nieco zmuldzonym terenie na nartach szerokich na 5 cm, długich na 2 metry, bez krawędzi i możliwości zbytniego usztywnienia pięty. Gdy w przebiegu trasy dotarliśmy do jedynej na szlaku wiaty odległej 4,5km od Schroniska oddaliśmy się wypoczynkowi, posiłkowi, który wnieśliśmy tutaj ze sobą.
Wokół wiaty rozlegała się przepiękna sceneria ośnieżonych świeżo opadłym śniegiem świerków. Jedynym co zakłócało ten sielankowy krajobraz był oznaczony w śniegu naszymi nartami szlak. Startujemy, bo do Schroniska pozostało 4,5 km. Powoli już trochę zmęczeni, ale ze świadomością że to już tak niewiele, w 3-ciej godzinie znaleźliśmy się niepostrzeżenie w Schronisku na Hali Łabowskiej - oto nasz cel.
Wewnątrz czekała na nas miła niespodzianka - gitara, którą znajomy już nam właściciel postanowił udostępnić utalentowanym graczom. Kolega Adam - wytrawny gracz, od razu ją pochwycił i nadał otoczeniu poprzez brzmienie strun przyjemną atmosferę. Zrobiło się przyjemnie, a czas szybko mijał, - wybiła już 14-sta, a więc szybko zjedliśmy wszystkie kanapki, które przynieśliśmy ze sobą oraz pyszny żurek serwowany w schronisku i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Powrót na nartach na szczyt Jaworzyny trwał mniej więcej tyle samo co z Jaworzyny do schroniska i było to około 3 godzin. Na koniec, gdy już dotarliśmy po godzinie 17-tej na szczyt Jaworzyny stało się coś wspaniałego i nieoczekiwanego- wyłonił się cudowny zachód słońca czerwieniejący nad obielonymi szczytami majaczących w oddali Tatr. To był niezapomniany zachód słońca.
Poza bieganiem na nartach nie zabrakło oczywiście wyczynowców, którzy jak tylko pojawili się w Krynicy to zapragnęli jak najszybciej wjechać na stoki Jaworzyny, aby jeszcze szybciej z nich zjechać na nartach zjazdowych. Warunki na stokach były przyzwoite mimo temperatur w okolicy zera, jednak w miarę upływu czasu zaczęły się tworzyć muldy, które urozmaicały krajobraz stoku stwarzając wrażenie jakby się było na księżycu. Nie pomagały one zjazdowcom podczas beztroskiego zjeżdżania, ale na pewno wspomogły narciarzy w ćwiczeniu zjeżdżania w trudniejszych warunkach, co jeszcze nieraz może się przecież przydać w kolejnych eskapadach. Zapominając o nieco zmuldzonych stokach Jaworzyny, aby zrobić sobie odmianę można było udać się na czarną trasę, która bardzo rzadko jest oblegana, a kolejek praktycznie nie ma.
Trasa czarna nachylona jest w kierunku północno-zachodnim - oznaczona numerem V jest szeroka na około 50m i długa na około 1000m. Prawie zawsze bywa ładnie wyratrakowana i co ważne pozwala nabrać należytej prędkości. Jednak po 10-ciu zjazdach jest się dość zmęczonym, bo nachylenie stoku to ponad 30 stopni, a dla niewyćwiczonych mięśni to duży wyczyn. Jednak świadomi korzystnego wpływu na naszą tężyznę fizyczną i zdrowie cieszymy się zjeżdżaniem.
Niektórzy narciarze zjazdowi poza zjeżdżaniem, wybrali kilkakrotny relaksujący zjazd nartostradą z Jaworzyny. Zjazd kręty ale łagodny, wijący się wokół stromo opadających zboczy góry i liczący około 4 km nie wymaga żadnego wysiłku, a pozwala się doskonale zrelaksować i wypocząć. Należy pamiętać tylko o tym, żeby nie zjechać nartostradą do końca trasy, szczególnie po godzinie 16.30. Po tej godzinie boczne trasy, te które nie są oświetlone są już zamknięte albo zamykane i nie ma możliwości wyjazdu orczykiem do góry, gdyż może on być już wyłączony. Minus tych złych okoliczności byłby taki taki, że trzeba się przejść do 1km na piechotę do gondolki. Zjazd tą nartostradą na nartach biegowych jest możliwy gdy pokryty jest przynajmniej w okolicy 10cm świeżego, mokrego, lepkiego śniegu lub kilkanaście suchego, przewianego,kopnego zalegającego przy mroźnej pogodzie.
Do zobaczenia na "Feriach na Nartach" w przyszłym roku 2011!
Kliknij tutaj aby obejrzeć wszystkie relacje.